Miesiąc: kwiecień 2019
Aktualności
3-4 maja, 29-30 czerwca
Majowe i czerwcowe warsztaty Metody Feldenkraisa
Najbliższe warsztaty będą o tym, jak nie zagubić się w sobie, oraz – jeśli już to się stało – jak się poszukiwać i odnajdywać w sobie samym.
Lekcje Świadomości Siebie Poprzez Ruch posłużą nam do rozpoznawania własnych limitów i ograniczeń w ciele. Po to, by stopniowo zwiększać świadomość i zakres ruchu.
Jednocześnie będziemy obserwować, jak ta forma rozmowy z ciałem wpływa na nas, na emocje oraz na widzenie siebie. I jak to widzenie siebie determinuje nasze decyzje.
Warsztat majowy
3 maja godzina 10-17
4 maja godzina 10-16
cena 300 zł
Warsztat czerwcowy
29 czerwiec- od 10-17
30 czerwiec – od 10-16
cena 300zł
Zgłoszenia wysyłajcie kumulatywnie pod:
[email protected] oraz
[email protected]
Harmonya Fabryka Ruchu i Zdrowia, Warmińska 6, Lublin
prowadząca – Ewa Paszkowska- Demidowska
Aktualności
Ewa Paszkowska – Demidowska o Metodzie jako drodze do własnej tożsamości
Ruch jako narzędzie wglądu w siebie jest podstawą do rozwoju wszelkich nauk o człowieku. Od filozofii i kognitywistyki, aż po medycynę, psychologię i rehabilitację.
To oczywiście na dzień dzisiejszy utopia.
Ale jeśli chcemy żeby te dziedziny nauki spełniały funkcje, do których zostały powołane, to innego kierunku rozwoju nie ma. Inaczej będą coraz bardziej dalekie od przedmiotu poznania. Sami dla siebie, przez alienację procesów myślowych stajemy się coraz bardziej bezcieleśni i przezroczyści. Rozpoznajemy się i utożsamiamy bardziej z naszymi opakowaniami – czyli ubraniami, samochodami, ogrodami i domami. Tak samo, jak stajemy się wyalienowanymi procesami myślowymi – naszymi poglądami na temat kim jesteśmy. Czyli moje wyobrażenie o tym kim jestem, staje się prawdziwsze dla mojego mózgu, ode mnie samej. Abstrakt myślowy wyalienowany od ciała.
W tym znaczeniu, lekcje świadomości siebie poprzez ruch stają się nie tylko punktem wyjścia do wszelkich dalszych badań. Stają się także powrotem do pierwszego domu. Ratunkiem dla nas przed dalszym zagubieniem. Przed staniem się pokoleniem zagubionych w sobie.
Pamiętam jeden ze swoich warsztatów w Kijowie, kiedy uczestniczący w nim lekarz chirurg – ortopeda dziecięcy, w trakcie wykonywania ruchu ze zdziwieniem powiedział „więc to tak działa!”, a potem dodał – „dlaczego tak nie uczono nas anatomii?”.
Aktualności
Lekcja o odnalezieniu siebie
Czytasz ten tekst więc czegoś szukasz. Może siebie? Jeśli tak, to zawieś myślenie. Nic nie rób tylko czuj. Zamknij na moment oczy. Poczuj że jesteś. Oddychasz. Oddech jest tym co łączy cię ze światem zewnętrznym. Łączy – ale też oddziela. Oddech to ruch. Powietrze, które wdychasz pomaga ci poczuć odrębność. Odrębność – ale nie niezależność. Bo nie możesz świadomie przerwać tego procesu. Jesteś połączony ze światem nitką oddechu. Powietrze które wydychasz ocieplasz sobą. Wiec gdziekolwiek jesteś – zostawiasz trochę siebie. Oswajasz sobą przestrzeń.
Jesteś i odrębnością i częścią. Bez ruchu byłoby to niemożliwe. Ruch jest tym, co pozwala ci poczuć siebie. Ruch zwiększa czucie. Usiłując czuć siebie tam, gdzie rezonuje ruch – naprowadzasz w to miejsce swoją uważność. Ogniskujesz ją. Uważność jest pobudzeniem układu nerwowego. Uważność skoncentrowana nie na wyabstrahowanym problemie ale na sobie samym jest kołem napędowym rozwoju. Świadomością siebie, samoświadomością.
Rozwój to ruch. Dzięki niemu powstają nowe połączenia w mózgu. Jeśli wykonujesz go w jakimkolwiek innym celu niż czucie siebie- staje się działaniem. Pracą . Utrwalaniem nawyków. To zwiększa skuteczność, ale zmniejsza kreatywność. Nowe wymaga zawieszenie starego. Rezygnacji z pozornego bezpieczeństwa. Możliwe jest to wtedy, kiedy przestajesz się bać. Żeby się nie bać – trzeba mieć świadomość siebie. Wiedzieć kim się jest. Być całością i częścią jednocześnie. Mieć kontrolę nad ruchem ciała. Rozpoznawać własne potrzeby i dostosowywać się do wymogów świata zewnętrznego.
I to zarówno z poziomu grawitacji jak i relacji międzyludzkich. Z potrzebą sacrum- włącznie. A więc z uwzględnieniem nie tylko swojej fizyczności.
Więc wróć do oddechu. Poczuj jak powietrze porusza tobą i jak ty jednocześnie wpływasz na świat wokół siebie.
Ta lekcja – podobnie jak wszystkie inne – jest właśnie o tym .
Jak nieustannie uczyć się siebie. Ruch jest narzędziem. Lekcje świadomości siebie poprzez ruch to poprawa kondycji fizycznej przy jednoczesnym zwiększanie potencjału kognitywnego. Doskonalenie funkcji myślenia.
Działanie lekcji zależy od kierunku naprowadzania uważności.
Sam dla siebie możesz być i uczniem i nauczycielem – bez pośrednictwa osoby zewnętrznej. Kierunek, w którym wędruje twoja uważność wpływa na działanie lekcji. Czego będzie więcej – czy radości i doskonalenie ruchu czy zwiększania funkcji kognitywnych mózgu.
Każdą lekcję możesz wykorzystać do czego aktualnie potrzebujesz – ale niezależnie od tego jak ją wykorzystasz – ona i tak zadziała na wszystkich poziomach. Bo na poziomie nieświadomym układ nerwowy sam zadecyduje czego potrzebujesz najbardziej.
Lekcje zwiększają naszą energie życiową. Poprzez uważność sobie daną stajesz się sam dla siebie bioenergoterapeutą.
Paliwem do życia jest oddech, ale każdy z nas sam dla siebie – jest swoją własną rafinerią. Od stanu rafinerii zależy oktanowość paliwa-nikt z zewnątrz nam tego nie da.
Żeby lepiej to zobrazować i przybliżyć ci czym jest metoda, dołączam lekcję z ostatniego warsztatu. Lekcja o miednicy- to lekcja o wszystkim. Bo taki jest fenomen naszego mózgu.
Systematycznie będę dołączać kolejne lekcje – ze wskazówką jak z nich korzystać.
Unikalność tej pracy polega na tym, że możesz – znając tylko jedną lekcję – pisać miliony takich lekcji dla siebie. Albo wykorzystać je w pracy zawodowej – jeśli jesteś lekarzem czy terapeutą. Pomogę ci w tym.
To jeden z moich sposobów uczenia Metody.
Innym sposobem są warsztaty. Wszystkie proponowane warsztaty łączy wspólna idea- nauka korzystania z fenomenu własnego mózgu do nieustannego rozwoju.
Najbliższe warsztaty:
Poznań -29-31 marzec – „Metoda Feldenkrajsa. Uśpiona moc””
Lublin- 13-14 kwiecień „O świadomości własnej energii….”
Kalisz -3-5 maj „wypalenie życiowe czyli jak się nie zgubić i jak odnależć się w sobie”
Zapraszam również do Letniej Szkoły Feldenkraisa w Kaliszu- czyli na wakacyjne cykl warsztatów z tematem przewodnim „Wypalenie zawodowe, wypalenie życiowe- czym jest i jak mu przeciwdziałać”?
Harmonogram warsztatów wkrótce na stronie: www .harmonya.pl
Szczególnym wydarzeniem w Kaliszu zaplanowanym na sierpień 2019 r będzie warsztat Giorana Morkeberga ( aystent -trener Malmo Szwecja)
Zapraszam na nową edycję dwuletniego kursu „Jak korzystać z Metody Feldenkrajsa
Kurs rozpocznie się we wrześniu 2019r.
Szczegóły i zapisy na stronie Harmonia Fabryka Ruchu i Zdrowia www.harmonya.pl/
Aktualności
Lekcja oddechu
Nowy rok, nowy oddech – to czas nowych postanowień
Bo lepsze często warunkujemy, uzależniamy od zrobienia czegoś albo niezrobienia….
To zrobienie czegoś to często jakiś rodzaj gimnastyki albo bieganie, a to niezrobienie czegoś to jedzenie, albo raczej niejedzenie …
Hmmmm… niezależnie od tego czego chcemy i o czym marzymy to realizację tego wiążemy ze zmianą naszej cielesności albo zmianą opakowania dla ciała. Czyli dom, samochód….
I nawet jak tym razem uda się schudnąć albo wyżej podskoczyć to i tak zawsze czegoś brak. Nigdy dosyć . I nie zmieni tego nowa suknia, szczypta botoksu ani podróż na antypody. Ani nawet kupienie sobie wyspy.
Bo to jest tęsknota za sobą . Za sobą w niespełnionym potencjale.
Jak się rodzimy to w naszym kodzie genetycznym mamy zapisane różne możliwości. Różne potencjały bycia i ukryte talenty.
Ale w procesie wychowania w sposób bardziej albo mniej świadomy dokonujemy wyborów.Szczęście jeśli to my tych wyborów dokonujemy w jakimkolwiek zakresie. Bo większość dokonuje się poza nami.
Sam czas i miejsce urodzenia są już determinantem. Oprócz tego uwarunkowani jesteśmy systemem rodzinnym a wcześniejsze wybory naszych babć i dziadków warunkują nasze późniejsze wybory.
Zawsze jest jakieś „bo w naszej rodzinie” i zazwyczaj pada tutaj słowo nigdy albo zawsze.
I to nigdy albo zawsze, jest jak sznurek na którym chodzimy. Niewidzialna smycz albo niewidzialny kaganiec. Kaganiec założony na nasz sposób myślenia o sobie .Ale też kaganiec założony na nasze marzenia. Bo marzenia też potrafimy cenzurować.
Jako dziecko marzyłam o muzyce. Ale usłyszałam że w naszej rodzinie jesteśmy niemuzykalni. Od zawsze. Więc w to uwierzyłam tak bardzo, że nawet nie podejmowałam prób śpiewania czy tańczenia, a nawet słuchania muzyki. Zamknięty rozdział. I to zamknięcie przekazałam moim córkom. Ich proces odkrywania, że sa muzykalne był trudniejszy, bo musiały się przebić przez moje uwarunkowanie. Na szczęście im się to udało, a ja dzięki nim szukam w sobie tego zgubionego talentu.
Więc kiedy się rodzimy mamy potencjał. Kapitał wyjściowy. Nieskończoną mnogość wyborów i talentów. Lecz tylo nieliczne z nich rozwijamy. Reszta jest w nas w stanie uśpienia.
I to ta nieuświadomiona tęsknota za niezrealizowanym potencjałem sprawia że cokolwiek byśmy osiągnęli, kimkolwiek byśmy się stali, zawsze będziemy za czymś tęsknić. Zawsze będzie nam towarzyszyć nostalgia . Zawsze czegoś będzie za mało.
Stopień tego wewnętrznego smutku i niedosytu uzależniony jest od tego w jakim stopniu jesteśmy sobą . Na ile realizujemy siebie, swój potencjał urodzeniowy, a na ile to w co uwierzyliśmy. Co daliśmy w siebie wdrukować.
Podświadomie tę tęsknotę łączymy z ciałem . I niestety często błędnie warunkujemy zmianą naszej powierzchowności.
A to jest wewnątrz nas. W naszych jelitach i trzewiach.
Prawdy o sobie dowiemy się tylko z ciała. Ciało nam powie, tylko my musimy najpierw zapytać a potem mieć odwagę usłyszeć .I nie bać się tego .
Bo zanim dokopiemy się do zagubionych talentów musimy się przebić przez beton starych schematów myślowych i czuciowych. Musimy rozpuścić zadawnione traumy zamknięte w ciele. A to nie jest łatwe.
Żeby usłyszeć odpowiedź – trzeba zadać pytanie. Ruch jest pytaniem.
Życie jest ruchem.
Lekcje ruchu to lekcje życia. A oddech który dzieje się w nas, który porusza naszym wnętrzem, to rodzaj wziernika, czy latarki. Pozwala nam zobaczyć to co wewnątrz nas.
Hmmmm… Na przestrzeni wieków niezależnie od szerokości geograficznej, oddech zawsze miał szczególne miejsce i znaczenie .Przypisywano mu moc leczenia i moc połączenia nas z ukrytą siłą wewnątrz nas i moc dotknięcia tego co poza nami. Doskonaląc oddech różne kultury obiecywały nam dostęp do tajemnicy istnienia.
A przecież oddech to także ruch. Lekcje świadomego ruchu są lekcjami oddechu. Są pytaniami o to kim jestem. I z każdym oddechem jesteśmy bliżej odpowiedzi.
Im mocniej osadzeni jesteśmy w sobie, tym piękniejsi się dla siebie stajemy. Pięknem poza estetycznymi uwarunkowaniami. I nie trzeba nam wtedy nic więcej.
To właśnie to, czego Tobie i sobie życzę w tym i każdym innym nowym początku. Nowe zaczyna się z każdym wdechem.
Do życzeń dołączam więc lekcję oddechu.
Aktualności
Ewa Paszkowska - Demidowska
O uważności
Pewnie nie raz zgubiłeś się w obcym mieście albo w lesie. I pewnie pamiętasz uczucie, które ci wtedy towarzyszyło. Chwilowy dyskomfort albo panika. Więc ze strachu, żeby to się nie powtórzyło, zaczynasz trzymać się utartej ścieżki. Chyba, że masz nawigację. Wtedy strach przestaje być determinantem wyborów.
Tak jak w w lesie, tak gubimy się w sobie samych. We własnych ciałach. Dzieje się tak wtedy, kiedy z pola widzenia – a raczej z pola czucia, tracimy samych siebie. Przestajemy być sami dla siebie celem. Celem samopoznania i samorozwoju. Za to realizujemy jakieś inne cele. Nie zawsze swoje i często sprzeczne z własnym systemem wartości i ze swoimi rzeczywistymi potrzebami.
Bo ich nie rozpoznajemy. Bo żeby je rozpoznać, to trzeba umieć słuchać siebie.
Ciało zawsze mówi nam o zbliżającym się niebezpieczeństwie, albo o utracie jakiegoś własnego potencjału – talentu, którego nie rozwinęliśmy, chociaż go mieliśmy.
Ból, zmęczenie, uczucie rozdrażnienia czy smutku, albo lęk, to sposób w jaki ciało próbuje nam powiedzieć – zawróć! Zmień kierunek! Zwolnij…
Ale żeby to usłyszeć, trzeba mieć kontakt ze sobą. Z czuciem i uważnością, rozmawiać ze sobą, tak jak rozmawiasz z najlepszym przyjacielem. Dać sobie uważność i nie bać się tego, co poczujesz w trakcie takiej rozmowy.
Inaczej o tym, że się pogubiliśmy, dowiemy się skoliozą albo haluksami, albo uczuciem wypalenia życiowego lub jakąś inną chorobą autoimmunologiczną .
Lekcje świadomości siebie poprzez ruch – są lekcjami siebie. Aktualizacją nowych danych o sobie .Tworzeniem nowych połączeń. Żeby się nie bać iść do przodu.
Aktualności
Ewa Paszkowska - Demidowska
Przykład lekcji
Teraz, kiedy zaczynasz czytać ten tekst na chwilę przekieruj swoją uważność z tekstu – na swoją prawą stopę. Nie poruszaj nią. Niczego nie zmieniaj. Po prostu bądź przez chwilą swoją stopą .Spróbuj czuciem rozpoznać jej kształt. Policzyć iloma palcami jesteś. Ty, jako stopa. Czy jesteś monolitem? A jeśli nie, to policz palce. Spróbuj jeszcze raz je przeliczyć . Nie bazuj na wiedzy ani na doświadczeniu życiowym. To wszystko, co wiesz o sobie, weź w nawias. Nie jesteś przecież zaprzeszłym doświadczeniem. Bo oprócz niego jest ta chwila, która właśnie się dzieje, a ty w tym dzianiu się na nowo się stwarzasz. Ważna jest ta chwila. To co czujesz. Czucie naprowadza twoją uważność.
Więc proszę – jeszcze raz policz iloma palcami jesteś. A potem powoli zacznij nimi poruszać. Czy ilość palców pozostaje taka sama, czy się zmienia? Czy ruch sprawił, że jest ich teraz więcej? Ciągle poruszając palcami stopniowo – przenoś swoją uważność na resztę siebie. Słuchaj ruchu tak, jak słuchasz muzyki. Słuchaj jak on w tobie rezonuje.
Wróć do pierwszego taktu. Porusz małym palcem prawej stopy. Posłuchaj co ten ruch mówi ci o dużym palcu. Czy one są połączone? Czy jest między nimi jakaś zależność?. Potem naprzemiennie poruszaj, raz małym palcem, raz paluchem- ale zacznij słuchać pięty. A kiedy usłyszysz piętę, to przenieś uważność na to, co pomiędzy. Pomiędzy piętą a palcami.
Cały czas poruszaj palcami, ale uważność przenieś na kostkę .Potem słuchaj dalej. Gdzie jeszcze rezonuje ruch? Czy słyszysz jego echo w kolanie?, a może w biodrze?, miednicy?
Rób przerwy, pozwalaj uważności odpływać a potem znów wracaj do ruchu stopą. I słuchaj jak on rozbrzmiewa. Staje się muzyką, a ty orkiestrą . Słuchaj jak stopniowo inne instrumenty włączają się do gry. A twoja uważność jest dyrygentem. Gdzie się na moment zatrzyma – tam echo ruchu zaczyna być inaczej słyszalne.
Ruch dziejąc się w tobie pobudza czucie. Czucie siebie, to jak włączenie światła w zaciemnionych miejscach. Otwieranie drzwi do piwnicy.
Na początku może to być trudne. Czucie siebie. z różnych powodów może być trudne. Ale to właśnie ono jest kodem dostępu do mózgu. A ruch jest narzędziem.
I to jest to co odkrył Mosze Feldenkrais. I to jest proste do nauczenia się tak, żeby samemu móc sobie pomagać. I może nie tylko sobie.
Stopniowo postaram ci się to przybliżyć . Dzisiaj była lekcje o stopie, a przy naszym następnym spotkaniu powiem po co są takie lekcje. Dlaczego warto je robić. I czego tak naprawdę nas uczą.
Aktualności
Ewa Paszkowska - Demidowska
O Metodzie rozważań ciąg dalszy
Trochę czasu minęło, ale nie mogę przestać myśleć o zdaniu, które padło w dyskusji. Zdaniu, które jest prawdziwe i powinno być wystarczającym argumentem sankcjonującym miejsce i status Metody.
Stwierdzenie: „to nie jest terapia ” nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem: „to nie daje rezultatów”
To obiegowa opinia odnośnie Metody Feldenkraisa. Bo pomaga. I to jak !!! Czasami od razu, spektakularnie, czasami to działanie jest odroczone i jak w każdym procesie, dostosowane do indywidualnego przyzwolenia na zmianę.
Więc skoro Metoda daje „rezultat” – to czy to wystarczy?!?! Moje pytanie. Komu? Komu takie stwierdzenie wystarcza?
Na pewno nie uczestnikom zajęć. Bo oni chcą zrozumieć co się wydarzyło. Dlaczego np. lekcja o upadaniu jedną osobę usypia, ktoś inny zaczyna płakać, a jeszcze komuś innemu prostują się kolana i po czasie zauważa że inaczej zużywa buty. Że zwyczajnie wystarczają mu na dłużej.
Jeszcze mniej to pomoże komuś kto nigdy nie skorzysta z Metody. A nie skorzysta, bo „argument”, że coś działa nie jest dla niego wystarczający. On chce wiedzieć czym to jest i jak to działa. I po co ma się uczyć poruszać małym palcem u nogi.
Nie pomoże również matce dziecka – bo kiedy ona szuka pomocy, to szuka terapii, a nie lekcji ruchowych. I nawet jak usłyszy od innej matki, że to działa – to powie: „później, najpierw moje dziecko musi poradzić sobie ze spastyką… albo nauczyć się siedzieć i trzymać główkę, Na lekcje świadomego ruchu ma jeszcze czas….”
Więc nie pomoże również dziecku – bo zamiast uczyć się siebie, rozpoznawać zależności szkieletarne po to, by samemu znaleźć właściwą dla siebie siłę skurczu mięśni adekwatną do ruchu, jaki chce wykonać, żeby uniknąć spastycznych skurczów, albo rozpoznać taką trajektorię ruchu, która przestanie dalej mu skręcać kręgosłup. Tak, temu dziecku to stwierdzenie też nie pomoże. Bowiem ono zamiast uczyć się siebie, będzie wyrównywane i prostowane – dopasowywane do wzorca ruchu obiegowo uznanego za poprawny, a więc najlepszego także dla niego. Co z tego że chwilowo niemożliwego, a jeśli niemożliwego, to skorygujmy go operacyjnie. Bo to uznane metody.
I nie pomoże lekarzowi – który nawet jak wie o Metodzie i wie że mogłaby pomóc, to i tak zasugeruje inną terapię . Coś o czym wiadomo czym jest, i jak działa.
I nie pomoże samej Metodzie. Bo zamiast stać się elementarzem dla każdego terapeuty czy rehabilitanta, zamiast funkcjonować w powszechnej opinii jako podstawowe narzędzie do samodiagnozowania i samo-pomagania, jest nadal elitarną metodą dla nielicznych, którzy mieli wystarczająco dużo samozaparcia żeby szukać.
Aktualności
Ewa Paszkowska - Demidowska
O Metodzie
Pytanie o to, czym jest Metoda Feldenkraisa ciągle wraca. Jak bumerang. I uczucie, że już się wiedziało, ale znów się nie wie. Co innego się poczuło, a co innego przeczytało.
Informacje, które się pojawiają o Metodzie od osób profesjonalnie zajmujących się nią, są często enigmatyczne i niewiele wnoszące. Czasami sprzeczne wewnętrznie. Bo obok informacji o tym, że praca Metodą znosi ból, jest informacja, że nie jest terapią. Obok informacji, że będzie ci łatwiej zrozumieć siebie, znowu informacja że to nie terapia. No i to, że Mosze był Geniuszem, a metoda Rozwija i Uczy. To najczęściej pojawiający się komunikat. I że jak nauczysz się z większą łatwością wstawać albo kłaść, czy upadać, to zmieni się twoje życie. Ale zaraz obok adnotacja, że to nie terapia!!!!
I że jak przestanie cię boleć to i tak nie będzie to rehabilitacją .
I chyba tutaj jest pies pogrzebany. Terapia która udaje że nie jest terapią. Bo co z tego, że działa jak terapia, że zmienia i rozwija, że rozpuszcza zadawnione traumy w ciele, że pomaga rozpoznać własne emocje .. pomaga żyć, skoro nauczyciel Metody mówi, że to nie terapia. Komu wierzyć? Sobie, czy nauczycielowi? Temu, co się czuje, czy definicji?
A jak przestają boleć kolana i plecy albo kiedy ból w barku zniknie, to pojawia się uczucie zagubienia. Bo komu wierzyć – sobie czy nauczycielowi? A może to bólowi się pomyliło? Zniknął, choć nie powinien.
Problem w zrozumieniu, czym jest Metoda leży w słowach.
I w tym, co my przyzwyczailiśmy się rozumieć jako terapia albo rehabilitacja, albo lekarstwo.
Uczenie się siebie, to poza farmakologią i chirurgią jedyna znana nam i dostępna forma samoleczenia i samonaprawy.
Jeszcze większym problemem jest to, że jest to lekarstwo, które sami sobie możemy aplikować. Bez pomocy specjalisty. Bez zewnętrznego autorytetu. Bez kogoś w białym fartuchu i bez fotela w gabinecie psychoterapeuty. I to jest trudne. Być swoim własnym mistrzem. Zaufać informacjom płynącym z własnego ciała. Z pominięciem zwojów mózgowych.
Będąc w procesie ruchu, obserwując jak ruch płynie w nas, jak rezonuje w trzewiach, sami dla siebie stajemy się lekarstwem, terapią i rehabilitacją .
I to chyba to, co nas najbardziej przeraża. Bo czego innego nas uczono.
Więc wracam do punktu wyjścia i pytania czym jest Metoda.
I odpowiem jak większość nauczycieli – posługując się negacją. Czyli czym nie jest. Metoda nie jest lekcją WF. Ale poza tym jest wszystkim. I terapią i rehabilitacją i radością ruchu, czyli radością bycia sobą. I można się jej samemu nauczyć. I samemu pisać swoje lekcje. A odkrył to Mosze Feldenkrais i był geniuszem.
Aktualności
Ewa Paszkowska - Demidowska
O sposobie na przeżywalność
Od zawsze szukamy jakiejś zasady, panaceum….czegoś co uchroni nas przed starzeniem się i przemijaniem, a jednocześnie da nam silę i moc .
Alchemikami naszych czasów stali się trenerzy – zarówno mięśni jak i mózgu.Trenerzy personalni i couchowie. Z takim samym zaangażowaniem chcemy rozbudowywać masę mięśniową, jak i zwiększać obwody zwojów mózgowych – gdyby to tylko było możliwe. Kult mięśni i kult mózgu to synonim naszych czasów. I jedno i drugie wyalienowaliśmy . Jakby były tworami samymi w sobie. Mózg w działaniu – jak zwiększyć jego wydajność i mięśnie w nieustannym procesie wzmacniania – aby działającemu mózgowi stworzyć wiecznie młodą oprawę.
A przecież nie potrzebujemy więcej mięśni niż mamy, o ile nie wykonujemy ciężkiej fizycznej pracy. A jeśli ją wykonujemy, to one same zwiększą swoją masę. Ale tylko tyle ile potrzeba i ani o jedną komórkę mięśniową ponad niezbędne minimum do pracy. Bo mięsień gdy nie pracuje, trzeba wykarmić . Więc jeśli z niego nie korzystasz to staje się on dodatkowym obciążeniem dla szkieletu. Masą, którą trzeba zaopatrzyć w tlen i dodatkowo dźwigać na sobie. Dla mózgu to też dodatkowe obciążenie. Bo trzeba tą masą zarządzać. A o naszej sprawności decyduje system połączeń. Każdej komórki z każdą. Na nieskończoną ilość możliwości. Stopień naszej przeżywalności i jakości tej przeżywalności zależny jest od ilości tych połączeń i umiejętności korzystania z nich. Po to, żeby czuć siebie. Czyli nie stracić kontaktu z całą siecią połączeń nerwowych dostarczających nam informacji z naszych trzewi. O tym co dzieje się w nas i jakie emocje temu towarzyszą. Emocje trzeba umieć rozpoznać żeby wiedzieć jak zareagować. Po to, by reakcja była współmierna i adekwatna do aktualnych możliwości i emocjonalnych potrzeb. A więc do sytuacji w której się znajdujemy.
To zespolenie za sobą pomaga nam rozpoznawać pojawiające się sygnały o nowych kierunkach i możliwościach rozwoju. Również poznawczego . Intelektualnego.
Jeśli nauką o poznaniu jest kognitywistyka, to lekcje uczenia się siebie poprzez ruch stają się meta-kognitywistyką .
Uczmy się siebie poprzez ruch, bo to daje podstawę do wszelkiego myślenia. Żeby zwiększyć wydajność poznawczą wystarczy więc zwiększyć dostęp do siebie. Łączyć się ze sobą samym.
To także panaceum na starość. Bo jeśli uczymy się siebie nieustannie i kreujemy się na nowo, stajemy się sobą coraz to pełniejsi. Wtedy nie ma miejsca na starość , jest jedynie przemijanie. Rodzaj obecności w czasie.
Wykonując lekcje ruchowe nie jako gimnastykę, ale jako okazję do pobycia ze sobą, stajemy się sami dla siebie alchemikami.
Aktualności
Ewa Paszkowska – Demidowska o swoim widzeniu Metody
Ruch wykonywany nie w jakimś określonym celu, nie ” po coś ” ale wykonywany dla samej przyjemności bycia w nim, zmienia nas .Rozwija .Sprawia że niezależnie od tego ile mamy lat- znow dostajemy możliwość uczenia się siebie . Tworzenia siebie na nowo. Stawania się sobą .
Kiedy wsłuchujemy się w siebie w trakcie trwania ruchu i kiedy to jest jedyny cel dla którego go wykonujemy wtedy ten ruch zmienia nas całych.
Działa jak najlepsza terapia wymazując stare schematy ruchowe i tworząc miejsce na nowe.
Działa jak lekarstwo bo poprawia nam samopoczucie, znosi ból, daje energię do życia.
Niezależnie od tego na jakim etapie swojego życia jesteś- czy jesteś prezesem wielkiej korporacji, artystą w przypływie weny twórczej albo jej braku, czy jesteś sportowcem albo odwrotnie, zmagasz się z trudami życia na wózku inwalidzkim ruch „nie po coś ” to narzędzie które pomoże ci zwiększyć twoją sprawczość .
Bo kiedy on dzieje się w tobie a ty rejestrujesz swoją uważnością to wszystko co zaczynasz czuć – wtedy zwiększa się twoja wiedza o sobie. Dostajesz dostęp do subtelnych, ledwo uchwytnych wrażeń płynacych z twojego ciała i zyskujesz coraz większą kontrolę nad sobą . A więc i nad światem zewnętrznym.
Im większa jest świadomość siebie tym lepiej wiesz kim jesteś, czego naprawdę chcesz. Albo odwrotnie, kim już dłuzej nie chcesz być, czego na pewno nie chcesz. To wiedza bez której nie da się bezboleśnie funkcjonować w świecie.
Od interocepcji (bo tak się nazywa możliwość rejestracji sygnałów płynacych z ciała) zaczyna się wszelka nasza sprawczośc. Bo jak wpływać na świat, jak go kontrolować kiedy nie ma się wpływu na siebie. Kiedy nie ma się dostępu do siebie.
Zależność między ruchem a możliwością nieustannego rozwoju mózgu odkrył Mosze Feldenkrais. Calą swoją wiedzę zamknął w lekcjach ruchowych – lekcjach świadomosci siebie poprzez ruch.
W tym blogu chcę ci pomóc korzystać z tych lekcji.
Podzielę się z tobą całym moim doświadczeniem i wiedzą o tym jak to działa i jak z tego korzystać .
A ponieważ uczenie się siebie to bardzo osobiste i jednostkowe doświadczenie – więc siłą rzeczy ten blog będzie w jakimś stopniu zapisem mojego rozwoju. Mojego procesu odzyskiwania kodu dostępu do potencjału z którym przyszłam na świat. Trudnej sztuki oddzielania tego co zostało mi narzucone w procesie wychowania, od tego co jest moje własne.
Postaram się żeby tych prywatności było jak najmniej- ale wiem ze w jakimś stopniu to jest nieuniknione.
Będę się również dzieliła z tobą doświadczeniami ludzi z którymi pracuję jako nauczyciel ruchu – jeśli uznam że będzie ci to pomocne w twoim procesie uczenia się siebie . (Oczywiście z zachowaniem pełnej anonimowości tych osób i za ich zgodą !)
Ten blog powstaje po to abyś mógł pomóc sobie sam korzystając z lekcji napisanych przez genialnego somatoterapeutę Mosze Feldenkrajsa.
Reasumując – blog piszę po to żeby pomóc ci zwiększyć przeżywalnośc . Bo to jedyne co mamy.