Historia
Ewa Sobczyńska
Kiedy mówimy komuś o metodzie Feldenkraisa, jednym z pierwszych pytań jakie słyszymy jest -a co mi to da? Mnie ta metoda dało naprawdę wiele.
Najpierw pojawiło się lepsze czucie własnego ciała, większa sprawność i jakość wykonywanych ruchów. Z czasem nauczyłam się efektywnie korzystać ze swojego szkieletu – stać, chodzić, biegać, pracować fizycznie z jak najmniejszym wysiłkiem, nie uszkadzając się.
Nauczyłam się oddychać tak, żeby oddech wspomagał ruch.
Nauczyłam się sobie pomagać lekcjami Feldenkraisa. Wraz ze wzrostem świadomości ciała zmienił się mój sposób postrzegania siebie, a potem także innych. Pojawiła się otwartość i akceptacja dla odmienności.
Pojawiła się chęć podejmowania nowych wyzwań, dokonywania życiowych zmian, na które wcześniej nie miałam odwagi. Nie jestem terapeutą ani rodzicem niepełnosprawnego dziecka, ale wykorzystuję metodę Feldenkraisa do pomagania ludziom z mojego otoczenia. To specyficzny rodzaj pomocy. Jestem tylko narzędziem ułatwiającym dotarcie do układu nerwowego danej osoby, dzięki delikatnie prowadzonym sekwencjom ruchowym.
Posługując się elementami lekcji układam krótkie treningi. Innym razem wykorzystuję uważny, nienarzucający dotyk. Kontuzje, ograniczenia wynikające z choroby, stres życia codziennego, wywołujący napięcia – z tym najczęściej przychodzą ludzie. W każdej z tych sytuacji można poprawić komfort czyjegoś życia korzystając z metody.
A co do pytania postawionego na początku – nie wiem co metoda da konkretnie Tobie, ale na pewno przyniesie zmiany, pozytywne zmiany w Twoim życiu. Umiejętność dotyku bardzo mi się przydaje w mojej wolontariackiej pracy w domu opieki.