Historia
Dania (z Łucka)
Przy każdym naszym kolejnym spotkaniu czułam się trochę jakbym spotykała innego chłopca. Tak silna jest dynamika zmian u Dani. I to przede wszystkim w sferze emocjonalnej, intelektualnej. I wrażenie, że on sam jest tym zdziwiony i zaskoczony. Lekcje, które razem mieliśmy – to były lekcje dotyczące całej rodziny. Bo Dani zawsze towarzyszyli rodzice i młodszy brat. To były lekcje – pytania: naucz nas Dania, jak skuteczniej możemy ci pomagać.
Przy każdym naszym kolejnym spotkaniu czułam się trochę jakbym spotykała innego chłopca. Tak silna jest dynamika zmian u Dani. I to przede wszystkim w sferze emocjonalnej, intelektualnej. I wrażenie, że on sam jest tym zdziwiony i zaskoczony. Lekcje, które razem mieliśmy – to były lekcje dotyczące całej rodziny. Bo Dani zawsze towarzyszyli rodzice i młodszy brat. To były lekcje – pytania: naucz nas Dania, jak skuteczniej możemy ci pomagać.
Niezintegrowana litera C sprawiała, że przy każdej próbie rolowana, zmiany pozycji, czy próbach przemieszczania się Dania coraz bardziej blokował sobie głowę. To utrudniało oddech. Nasilała się spastyka. Więc uniesieniem i przesunięciem miednicy próbował odblokować głowę. Co nasilało problemy z oddechem. Język dodatkowo blokował i utrudniał. Na każde moje pytanie, Dania całym sobą odpowiadał: oddech, oddech oddech…. Lekcje, które przy mojej minimalnej pomocy pisał dla siebie, wpisywały się w szablon lekcji pisanych wcześniej przez Siewę i Timkę .
Niby wszystkie inne, ale w jakiś sposób podobne – bo mówią o tym samym. Jak nauczyć układ nerwowy innego schematy ruchu. Gdzie w ciele szukać miejsca które rozpoczyna proces wyginania i skręcania kręgosłupa blokując głowę i utrudniając oddech. A może to w oddechu problem. Może to zablokowana przepona. Nasze lekcje zamieniły się w ciągi pytań. Każdym kolejnym ruchem zadawałam mu pytanie: poczuj Dania, czy tak nie będzie łatwiej? Porównaj. Wybierz. Nie spiesz się. Zawsze możesz wrócić do wcześniejszego wariantu. Jego rodzice bacznie przyglądali się naszym lekcjom. Uczyli się szybko. W przerwie między naszymi kolejnymi spotkaniami robili to samo. Pomagali Dani rolować się, albo siadać, albo sięgać po przedmiot – nie po to, by za niego to zrobić, ale żeby razem z nim szukać łatwiejszej na dzień dzisiejszy formy tego ruchu. Innej ścieżki.
Dla mnie niesamowte było obserwować jak to, czego ja się uczyłam przez lata, z łatwością i naturalnością przyswaja jego mama. Jak bezwiednie przejmuje rolę bycia pierwszym terapeutą dla swojego dziecka. Niedługo spotkam się z nimi ponownie. . Opowiem o tym spotkaniu.