Historia

Ela

Jestem babcią trzyletniego Olusia. Wnuczek urodził się z rozszczepem podniebienia miękkiego. Wadę tę zoperowano w wieku 9 m-cy. Lecz niestety, na chorobę genetyczną, rdzeniowy zanik mięśni zdiagnozowaną u Olusia w wieku 6 m-cy, nie mieliśmy jeszcze wtedy lekarstwa. Przy tej chorobie mogliśmy jedynie poprzez rehabilitację starać się utrzymać jak najdłużej sprawność ruchową na poziomie jaki istniał, nie mając nadziei na postępy.

Dziecko tylko leżało nie mogąc się przewrócić. Samodzielnie mógł tylko ruszyć prawym przedramieniem, a w słabej dłoni trzymać lekkie zabawki. Jego mózg wiedział jaki ruch powinien być wykonany, ale słabe mięśnie uniemożliwiały go. Moje umiejętności jakie nabyłam w trakcie mojej przygody z feldenkraisem (kilka lat udziału w dziesiątkach warsztatów prowadzonych przez Jacka Paszkowskiego i dwa lata szkoleń u Ewy Paszkowskiej) spowodowały, że odważnie i z dużym wyczuciem włączyłam się do zajęć z wnukiem. Wykorzystuję swoje umiejętności w codziennej opiece i rehabilitacji. Nieruchomo leżące stopki i ramionka ożywały, gdy je odciążałam, tylko wtedy gdy były pozbawione grawitacji mogły poruszyć się. Obecnie z większą nadzieją patrzymy w przyszłość, Oluś dostaje lek. uruchomione zostało drugie przedramię. Ma więcej siły w rączkach i nóżkach. W pozycji na plecach przy postawionej prawej stopie, samodzielnie przewróci prawe ramię do pozycji na boku.

Oluś – czyli mój komentarz do filmu, którego nie ma. O tym dlaczego nie ma filmu, opowie wam Ela.  Dlaczego w tym miejscu – bo historia Olusia częściowo zazębia sie z historią Tamerlana, może Sofii. Jak pisać  lekcje kiedy  diagnoza medyczna pozornie  pokazuje jeden kierunek, i czego tymi lekcjamii szukać..  Bez Olusia nie byłoby tej strony. Bez Olusia nie byłoby moich  kursów o tym jak praktycznie korzystać z metody.  To trochę historia Olusia, a trochę historia o sile miłości.  Ela – babcia chlopczyka z rdzeniowym zanikiem mięśni, po warsztacie Alana zwróciła się do mnie z prośbą o zorganizowanie kursu  metody Feldenkraisa. Zadałam Alanowi pytania o możliwość zorganizowania takiego kursu w polsce, a Elę poprosiłam o cierpliwość. Ja nie mam czasu, Oluś nie poczeka – taką odpowiedż dostałam od Eli. Determinacja Eli była tak silna, że nie miałam wyjścia… razem uczymy sie jak uczyć …”

Ewa Paszkowska-Demidowska
Poprzednia

Powrót
do góry